czwartek, 13 lutego 2014

Pomału

I ja też postanowiłam w końcu POMAŁU zacząć wykańczać ufoki...

Na razie tylko jedna podusia zaczęta jeszcze w Plasy. Technika: bubliny. ;-) Tak nazywa się po czesku. U nas raczej chyba stosuje się nazwę "pawie oczka". A jak u zachodnich quilterek się to nazywa, nie mam pojęcia..

Fioletowa bawełna (naszej produkcji) strasznie się gniecie i nie mogłam do zdjęć jej ładnie wyprasować... W użytkowaniu jakoś to jeszcze wygląda, ale na zdjęciach efekt jest fatalny!




I jeszcze jedna poducha. Na kursie filcowania, jeszcze w grudniu, postanowiłyśmy troszkę zaszaleć i pobawić się różnymi formami. Przyniosłam maszynę do szycia i kilka pomocnych rzeczy. 
Ja zaszalałam tak. Najpierw zrobiłam na mokro prefilc z wykorzystaniem wełenek, nitek i oczywiście czesanki w różnych odcieniach. A potem rachu-ciachu i wyszło coś. A że nie przygotowałam się dobrze do samego końca, to naszyłam te cosie na ... dzianinę swetrową!  Stąd takie dziwactwo wyszło. 






A potem już w domu, na spokojnie, zaimprowizowałam z tego poduchę. Jest, jaka jest. Ale bardzo przydaje się na fotelach przed telewizorem!