środa, 18 lipca 2012

Zapomniane zakały

Skończyłam, ale to chyba za dużo powiedziane, szyć "coś".
"Coś" było rozpoczętą pracą na warsztatach poznańskich ... półtora roku temu!
Miała to być makatka. Potem - może obrusik? A potem z pięć razy miałam pruć. Tylko co konkretnie, skoro cała była źle uszyta? Od samego początku popełniałam na niej klasyczne błędy! A przecież jak wół wszędzie pisze, żeby nie zaprasowywać brzegów w jaśniejszą stronę!
Żeby dobrze naciągać przed pikowaniem!
Żeby nie stosować za grubej ociepliny do płaskich rzeczy!!!
Żeby sobie zaprojektować daną rzecz na papierze!!!
I tak dalej, i tak dalej...


No.... ale po co, skoro można sobie zaszaleć i poimprowizować.
Także zmobilizowałam się po raz ostatni i - skończyłam. Przerobiłam to "coś"  na poduchę. Będzie służyć rodzinie przed telewizorem. A dla mnie będzie żywym wyrzutem sumienia. Ku przestrodze, żeby tak nigdy więcej nie szyć....


Jedno, co mnie cieszy - to diamenciki! Uwielbiam je szyć! Kocham je po prostu. I kiedyś jeszcze uda mi się je uszyć w ładnej rzeczy... Mam taką nadzieję.

















sobota, 14 lipca 2012

Prototypy

Jak się ma za dużo na głowie, za dużo pomysłów, za dużo stresów  i za długą kolejkę oczekujących  -  to wtedy najlepiej jest się pobawić!!!

Ja się pobawiłam nową nicią, BURMILANĄ  kupioną u Peli w ekodzianinach.
Jest to nić do pikowania i haftowania. Jest ona grubsza i mięsistsza (  ;-)   ) od zwykłej nici maszynowej. Potrzebowałam do niej innej igły maszynowej, takiej z większym oczkiem.
I nie była bym sobą, gdybym nie przekombinowała! Poszyłam nią małe aplikacje!!!! Użyłam luźniejszych ściegów. I po czasie zmieniłam nić w bębenku na zwykłą (początkowo szyłam obiema nićmi  burmilaną).
A na koniec nawet lamówkę nią przestębnowałam...

Uważam, że na przykład kołderka popikowana taką nicią będzie wyglądać rewelacyjnie!  :gra: 




Lewa strona w czasie szycia: 







A na koniec wyszła taka mała podkładeczka, mug rug, do przetestowania w domu!