z oddziału onkologii Akademii Medycznej w Gdańsku...
Sarenka i pierwsza obwódka uszyta przez
Kirie!
29 października odbyło się spotkanie w Gdańsku - bardzo szyciowe i bardzo sympatyczne.
Też tam byłam, kawę i herbatę piłam! A co zjadłam i co uszyłam - zaraz Wam opowiem!
Zanim jednak pojechałam - uszyłam w domu już dwie poduchy. Znając siebie bałam się po prostu, że całe spotkanie przegadam i nie będę miała czasu na szycie.
(tutaj właśnie użyta jest wygrana "trawka" z patchwork-oase! )
Potem w Gdańsku szyłyśmy, gadałyśmy, jadłyśmy pyszne ciasta i przepyszne sałatki.
I kiedy czas było jechać do domu, to się okazało, że właściwie ... to ja nic nie uszyłam! Wzięłam zatem do domu kilka paneli środkowych - cudne hafty i inne niespodzianki, żeby dokończyć prace.
Wszystkie te środeczki: królik, piesek, Kubuś, sarenka i pingwin - nie są moje!!! To haftowały i szyły koleżanki, które nie mogły dojechać a przysłały takie cuda! Jeśli ktoś rozpozna swoje - to bardzo proszę o tym powiedzieć - dopiszę tutaj.
Tą sarenkę wyłapałam z wielkiego stosu paneli! Od razu rzuciła mi się w oko! Nie wiedząc kto i co poprzysyłał - od razu miałam pewne skojarzenia. Okazało się, że trafne! To uszyła i przysłała
Kirie! Prawda, że śliczne!
Główkowałam nad sarenką ponad tydzień: w co pięknego ją oprawić, żeby jej nie przygłuszyć a zarazem pokazać jej piękno? Niestety - zrobiłam najprostszą z możliwych ramek... Starałam się chociaż kolorki dobrać, żeby była milutka. I wniosek jest taki - sarenka sama się "wybroniła".
Mam nadzieję, że spodobają się te poduchy dzieciom?